Suwerenność cyfrowa wymaga otwartych standardów – mój zeszłotygodniowy tekst w :
oko.press/suwerennosc-cyfrowa-

> Brak interoperacyjności Big Techów jest ich świadomą decyzją biznesową. Oznacza między innymi, że nie możemy łatwo zmienić usługodawcy. A co za tym idzie usługodawca może sobie pozwolić na znacznie więcej wobec nas – na przykład podnosząc ceny i wciskając nam usługi, których nie chcemy, a które wystawiają nasze dane na niebezpieczeństwo.

> Jeżeli suwerenność cyfrowa miałaby polegać tylko na przeniesieniu się z platform Google czy Microsoftu do jakiejś jednej ogromnej platformy zarządzanej przez europejską firmę, to szybko może się okazać, że mamy z nią podobne problemy jak z amerykańskimi Big Techami.

> Zamienilibyśmy po prostu jeden zestaw monopolistów na inny, choć nieco bardziej podległy europejskim regulacjom.

> Jeśli Big Techy zostałyby zmuszone do wdrożenia takich standardowych interoperacyjnych protokołów komunikacji (jak wykorzystywany przez Nextclouda Open Cloud Mesh), podważyłoby to ich cały model biznesowy, oparty na monopolizacji i blokowaniu bądź wykupywaniu konkurencji.

> Jednocześnie stworzone zostałoby pole do innowacji oraz przestrzeń dla wielu nowych usługodawców i niezależnych twórców oprogramowania. A osoby i instytucje z takich usług korzystające miałyby wreszcie realny wybór.

@rysiek

> Niektóre elementy tych platform korzystają co prawda z dawno ustandaryzowanych protokołów (jak IMAP i SMTP dla poczty elektronicznej, czy iCalendar dla kalendarzy)

To jest nie do końca prawda w ekosystemie Microsoftu. Zamiast pełnej wiadomości z Exchange'a (którą nadawca myślał, że wysłał nam na maila) można dostać e-mailem powiadomienie o nowej wiadomości wraz z wymogiem zalogowania się/założenia konta Microsoftu.

Rozumiem uproszczenie na potrzeby tekstu.